Pałac z XIX-wieku. - Dreżewo

Zamki i pałace
  • 18/10/2018
  • 3884
  • 4

Opis miejsca


Byłeś / byłaś w Pałac z XIX-wieku. w Dreżewo? Podziel się swoją opinią oraz zdjęciami w komentarzu!

Pałac z XIX-wieku. Dreżewo

Koordynaty


Lat / Lng: 54.048228, 14.987476

Postaw nam kawę


Podoba Ci się to co robimy? chcesz pomóc w rozwoju urbexy.pl?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Ocena


4 / 5

Komentarze


    Dostęp łatwy, wejście na końcu muru, ścieżka lekko wydeptana ale są pokrzywy.
    Miejsce ma swój urok wewnątrz pusto, trzeba uważać na podłoge na piętrach.
    Ogólnie wizyta fajna polecam.

    Data wizyty: 05/07/2022

    Miejsce bardzo ładne, warto zobaczyć, ale niestety nie mogłam znaleźć wejścia do środka. Okna zabite dechami albo zamurowane. Jeśli chcecie się tam wybrać uważajcie na miejscowych, kiedy kręciłam się wokół szukając wejścia mieli na mnie baczenie. Nie próbujcie przechodzić przez mur, jeśli zaczniecie go obchodzić traficie na dużą dziurę w płocie i wejście na prywatną posesję jak pójdziecie dalej wzdłuż muru traficie na pałacyk, radzę założyć długie spodnie bo są pokrzywy i wysoka trawa.

    Data wizyty: 22/10/2021

    Niesamowite miejsce, ma w sobie to coś i patrząc na inne zachodniopomorskie ruiny to jest w dobrym stanie . Miałam to szczęście ze spokojnie weszłam do środka.

    Data wizyty: 21/11/2021

    Neogotycki pałac wybudowany w 1863 roku z inicjatywy radcy handlowego Schlutowa ze Szczecina. Ten jednak już w 1875 roku zdecydował, że sprzeda wioskę razem z pałacem Eduardowi von Boninowi, którego rodzina pozostaje właścicielem pałacu aż do końca II WŚ. Ich herb do dziś znajduje się w ryzalicie nad środkowym oknem na pierwszym piętrze pod blankami. W 1890 r. budynek uległ tajemniczemu pożarowi, w którym zginęła hiszpańska kochanka młodego von Bonina – Girona Eleonora de Val Florida. Ta z zamysłem krótkiej wizyty przybyła do Dreżewa, lecz została tu na dłużej. Chodziły plotki o jej romansie z młodym von Boninem, niestety zaręczonym już z francuską hrabianką Angelicą Vermandois. Podobno Hiszpanka odgrażała się, że prędzej wykończy swoją konkurentkę, nim zajmie ona jej miejsce. Pewnego razu francuska hrabianka również przyjechała do Dreżewa. Wtedy to właśnie dziwnym zbiegiem okoliczność w pałacu wybuchł pożar, w którym Hiszpanka spłonęła. Tym sposobem Girona awansowała na stanowisko pałacowego ducha, który podobno nie przepada za obcymi, a ukazuje się na pałacowej wieży i w pobliskim parku. Na szczęście, po tym incydencie pałac został od razu odbudowany i w takiej formie pozostaje do dziś. Przez następne dziesięciolecia obiekt miał się dobrze, aż do okresu po II WŚ, gdzie jego losy zaczęły toczyć się w różny sposób. Pałac zajmuje Armia Czerwona, gdzie panoszy się do 1949 r. Następnie przejmuje go PGR, po którego upadku pałac jest dzierżawiony przez różne osoby, mimo to żadne remonty nie są podejmowane. W latach 70-tych XX w. odbywały się tu coroczne kolonie letnie kopalni Kazimierz-Juliusz. Na początku lat 90-tych pałac kupiła pani Małgorzata Ł. Według legend, w tym czasie w obiekcie pojawił się też duch wspomnianej Hiszpanki. Mianowicie, nowa właścicielka posiadłości sama przebierała się w białe szaty i o północy ukazywała się jako Girona na pałacowej wieży. Podobno w tym samym czasie prawdziwy duch biegał po dachu. Pewnego razu pani Małgorzata się rozchorowała i ktoś musiał zastąpić ją w roli ducha. Tak się złożyło, że na wakacje przyjechała dziewczyna mało romantyczna i niedowierzająca w historię pałacowego ducha, Aneta. To właśnie jej przypadło odegrać w zastępstwie rolę Girony. Pewnego razu około północy Aneta, jak zwykle, poszła na wieżę. Tam ku swemu zdziwieniu zastała kobietę ubraną w bogate, historyczne szaty. Zdenerwowało ją to, a że była przy tym mocno pobudliwa, zrobiła nieznajomej awanturę, że ta chce ją pozbawić pracy. A po tym zbiegła schodami na dół, by powiedzieć właścicielce pałacu o tej dziwnej sytuacji. Ta zdziwiona twierdziła, że nie zatrudniła nikogo innego i to Aneta ma odegrać rolę ducha. Goście z ciekawością obserwowali całą awanturę. Gdy wyjaśnienia nie trafiały do Anety, właścicielka pałacu wraz z gośćmi poszła na wieżę sprawdzić jak wygląda sytuacja. Jakież było zdziwienie wszystkich, gdy na wieży nikogo nie zastali. Na drugi dzień Aneta jak zawsze koło północy udała się na wieżę. Co tam zobaczyła, nie wiadomo. Goście nagle usłyszeli jej przeraźliwy krzyk, a po chwili zobaczyli zbiegającą w dół przerażoną Anetę. Nie potrafiła wydobyć z siebie ani słowa. Po tym incydencie już nigdy nie pojawiła się w pałacu… Jak widzimy, nowa właścicielka tchnęła trochę życia w obiekt. Organizowała w pałacu wiele wydarzeń, m.in. wystawy malarskie w piwnicach, zwiedzanie, koncerty i wieczorki jazzowe. Niestety, pani Małgorzacie zabrakło funduszy, nie mówiąc już o remoncie pałacu, i miejsce znowu pozostało bez perspektyw. Na szczęście w 2006 roku (lub 2016 roku, jak podają niektóre źródła) pałac zostaje sprzedany; co ciekawe, hiszpańskiemu biznesmenowi, który chciał stworzyć tu hotel i pole golfowe z centrum wypoczynkowym. Jednak podjęty remont zarzucono i pałac ulega dalszej degradacji, jedyne co zyskał to nowy dach. Całkowita powierzchnia budynku to 2700 m², pałac jest dwukondygnacyjny i posiada czworoboczną wieżę. Budynek przyozdobiony jest blankami, a od strony ogrodu ryzalitem. W sąsiedztwie znajdują się zachowane zabudowania folwarczne i park dworski o powierzchni 9 hektarów, otoczony ceglanym murem. W parku znajduje się starodrzew złożony między innymi z kasztanów jadalnych i miłorzębów. Ten ceglany mur nie okala dziś całego terenu wokół pałacu, pozostała jedynie część od strony drogi wjazdowej do wsi. Po jednej ze stron pałacu jest czynne sąsiednie gospodarstwo (biega piesek). Podczas wejścia na teren lokacji zalecam szczególną ostrożność. Można to zrobić w miejscu, gdzie kończy się murowany płot i zaczyna się ogrodzenie z leciwej siatki, wystarczy dać duży krok i już znajdujemy się po drugiej stronie. Podobno kiedyś biegały tam dwa duże psy, a miejscowi byli negatywnie nastawieni do przypadkowych zwiedzających. Nas na szczęście nic takiego nie spotkało, ale mimo wszystko, zachęcam do szczególnej ostrożności. My zapewne na chwilę zostaliśmy lokalną atrakcją w tym miejscu, patrząc na to z jakim zaciekawieniem przyglądali nam się mieszkańcy. Będąc już na posesji, szybko udajemy się w kierunku pałacu i wchodząc po schodkach na parterowy taras przeskakujemy do środka przez okno. Wewnątrz wszystko jest ogołocone, w większości pomieszczeń na parterze podłoga jest rozebrana do cegły, która tworzy sufit piwnicy. Na szczęście, na korytarzach mamy pełną podłogę, dzięki czemu możemy dalej eksplorować pałac. Spotykamy nie tylko braki w podłodze, ale też w oknach, niektóre z nich są zabite deskami. Mimo to większość pomieszczeń posiada oryginalne drzwi i framugi. W jednej z sal zachował się też kaflowy kominek i piękna sztukateria na suficie. Te pomieszczenia robią największe wrażenie, tym bardziej, że ta wysoka sala posiada balkon i możemy podziwiać ją z piętra. W jednym z pomieszczeń widać nowo wybudowaną, lecz niedokończoną łazienkę, czemu dowodzi informacja o potencjalnym remoncie budynku. W środku znajduje się też klatka schodowa, którą możemy dostać się na każde piętro od piwnicy do strychu. Co ciekawe, na poziomie piwnicy na schodach widnieje napis „WEJŚCIE SUROWO ZABRONIONE ZAMINOWANE” w aż trzech językach; widocznie ktoś tak bardzo martwił się o nasze zdrowie, że postanowił nas o tym poinformować. Z szaloną pewnością siebie wstępujemy na schody i następne piętra. Co ciekawe, nic nie wybucha. Czyżby miejsce było rozminowane? Chyba tak. Wchodząc na pierwsze piętro nie radzę zapuszczać się do niektórych pokoi, w większości z nich podłoga nie istnieje. Kiedy znajdziemy się na klatce schodowej, która jest umieszona w prostokątnej wieży, możemy dostać się na samą górę. Tam wyjdziemy na strych, na którym również polecam uważać, brak podłogi, wątpliwej trwałości strop po prawej stronie. Pomijając strych, możemy wejść jeszcze wyżej, idąc po schodach w wieży. Tam trafimy na drewniane kręte schody, które zaprowadzą nas właśnie na tę okrągłą wieżę, na której ukazuje się pałacowy duch. Panorama z tego miejsca jest piękna, ale wejście również ryzykowne. Klimat miejsca, jego historia i dreszczyk emocji związany z przyłapaniem na eksploracji jest nieporównywalny. Tym bardziej, że w pałacu hula wiatr co potęguje wrażenie, że być może legenda o Gironie nie wydaje nam się już tak odległa. Miejsce niebezpieczne, tajemnicze, ciekawe. Jak najbardziej polecam. Zwiedzanie tylko w dzień, po ciemku światło latarki może być łatwo zauważone.

Dodaj komentarz